Temat monogami staje się popularny zarówno w dyskursie naukowym jak i społecznym. Coraz więcej badaczy stara się odpowiedzieć na pytanie - jak to tak naprawdę jest z tą monogamią. Ponadto, rozważania na ten temat są coraz częściej, bez zbędnej pruderii, publikowane w mediach i dobrze przyjmowane przez czytelników. Mamy nadzieję, że czasy społecznego oburzenia i moralizatorstwa mamy już za sobą. Poniżej przedstawiamy interesujący wywiad z psychologiem Christopherem Ryanem, przeprowadzony przez La Vanguardia, opublikowany na stronach Onetu.
Monogamia nie dla kobiet
Autor: Ima Sanchis
Źródło: La Vanguardia
Ich doznania seksualne są znaczenie bogatsze niż doświadczenia mężczyzn, biologicznie są wyposażone tak, by móc cieszyć się seksem okrągły rok, z wieloma partnerami nawet tej samej nocy. Czy znając fakty można jeszcze sądzić, że kobieta ma słabsze libido i chce kochać tylko platonicznie? Sprawę zbadał Christopher Ryan, psycholog specjalizujący się w seksualności człowieka.
La Vanguardia: Czy w naszej prehistorii panowała seksualna rozwiązłość?
Christopher Ryan: Pierwotnie ludzie żyli w grupach po 150 osób i wszyscy uprawiali seks ze wszystkimi. Nie dochodziło jednak do przypadkowych kontaktów z nieznajomymi: grupa bardzo dobrze się znała i wszystkim się dzieliła.
A zatem to byli tacy hipisi prehistorii?
Coś w tym stylu. 95 proc. dziejów człowieka na Ziemi to czas, kiedy żyliśmy w niewielkich grupach jako koczownicy, cieszyliśmy się dużą seksualną swobodą i nikt nie kontrolował naszych zasobów. Status kobiety był bardzo wysoki, bo to ona miała bezpośredni dostęp do jedzenia, umiała ochronić się przed dzikimi zwierzętami i leczyła choroby.
Mężczyźni polowali.
Tak, ale to nie z polowania pochodziło podstawowe pożywienie. Większość jedzenia – czyli rośliny, robaki, nasiona, szczury – zapewniały kobiety.
Nie tego uczyli nas w szkole.
Opowiadano nam, że przejście do rolniczego trybu życia było wielkim krokiem naprzód, kiedy tak naprawdę lepiej mówić o prawdziwej katastrofie. Z resztek znalezionych w różnych częściach świata kości, datowanych na moment przejścia człowieka z koczowniczego trybu życia na osiadły, wiemy, że doszło do powszechnej klęski głodu, awitaminozy, drastycznego obniżenia średniej życia ludzkiego i wielu chorób...
Myślałam, że w prehistorii nikt nie żył dłużej niż 35 lat.
Nieprawda, w ludach zbieracko-łowieckich średnia życia wynosiła 65 do 75 lat, a średni wzrost odnalezionych szkieletów pochodzących sprzed rolniczego trybu życia to metr siedemdziesiąt. W erze agrarnej zmaleliśmy o dziesięć centymetrów.
Czy to era rolnictwa sprawiła, że kobieta stała się własnością mężczyzny?
Tak. Po raz pierwszy w historii naszego gatunku, wskutek powstania prywatnej własności i zjawiska dziedziczenia, kwestia ojcostwa stała się centralnym problemem. W ten sposób narodziła się tzw. rodzina nuklearna, a życie seksualne kobiet zaczęło podlegać kontroli. W tym samym czasie pojawiły się wojny o dobra materialne, a także choroby charakterystyczne dla dużych skupisk ludzkich.
Czy kobieta sprzed ery rolniczej miała satysfakcję z seksu?
Większość teoretyków ewolucji utrzymuje, że najważniejszym zadaniem, wręcz obsesją mężczyzny Homo sapiens było przekazanie swoich genów, zaś kobieta koncentrowała się na przyciągnięciu najsilniejszego samca, by zapewnić sobie potomstwo. Z czasem koncepcja ta posłużyła do wytłumaczenia chęci znalezienia bogatego i dobrze sytuowanego partnera. Tymczasem jeśli przyjmiemy tezę o tym, że kobieta nie jest specjalnie zainteresowana seksem, lecz używa go jedynie jako narzędzia, by manipulować mężczyzną i mieć dostęp do jego pieniędzy, jak wytłumaczymy fakt, że ewolucja wyposażyła kobiety w wyjątkowo bogatą seksualność? Dlaczego nie ograniczamy seksu do kilku dni w cyklu, kiedy zapłodnienie jest najbardziej prawdopodobne, tak jak to robią inne ssaki? Samice większości gatunków zwierząt nie są gotowe do kopulacji poza owulacją, taką zdolność mają jedynie ludzie, szympansy, szympansy karłowate (bonobo) i delfiny.
Czyli monogamia nie leży w naszej naturze.
Cztery wymienione przeze mnie gatunki są inteligentne i żyją w złożonych grupach, gdzie współpracują ze sobą, a seks służy nawiązaniu i utrzymaniu relacji. Sprzeciwianie się naszej naturze prowadzi do cierpienia. Nie chcę zachwalać tu wolnego seksu, ale uważam, że warto wiedzieć, kim naprawdę jesteśmy.
Co na ten temat mówi biologia?
Nasze ciało informuje nas o wielu aspektach życia seksualnego naszych przodków. Na przykład męskie jądra umieszczone są na zewnątrz ciała, by nasienie było utrzymywane w niższej temperaturze niż reszta ciała.
Jaka jest biologiczna przyczyna takiej budowy?
Nasienie dłużej utrzymuje się w dobrej kondycji. To jak postawienie lodówki na zimne piwo: my, mężczyźni, pamiętamy, że w każdej chwili mogą wpaść koledzy.
Rozumiem.
Samce zwierząt, które nie mogą odbywać stosunku w każdej chwili – na przykład goryle – mają jądra ukryte w ciele. Mężczyzna posiada największy i najgrubszy członek ze wszystkich naczelnych, a jego budowa pozwala w czasie stosunku wyeliminować z pochwy kobiety nasienie poprzednika. To oznacza, że kobieta przez 95 proc. czasu naszego życia na Ziemi miała stosunki z wieloma partnerami w całym cyklu reprodukcyjnym. Jeśli posłuchamy heteroseksualnej pary podczas stosunku, to kto robi więcej hałasu?
Kobieta.
Jeśli, jak mówią, kobieta ma słabsze libido i oczekuje tylko miłości platonicznej, dlaczego podczas seksu głośniej się zachowuje? Wśród naczelnych prowadzących bogate życie seksualne, podczas stosunku samica wydaje odgłosy, by przyciągnąć więcej samców.
To dlatego kobiety mogą mieć wielokrotny orgazm, podczas gdy mężczyźni szybko się męczą?
Ta właściwość nabiera sensu, jeśli cofniemy się do prehistorii i zobaczymy, że kobieta miewała pięciu partnerów, czasem tej samej nocy. Mężczyźni są zawsze gotowi do seksu. Kobieta dłużej się rozbudza, lecz potem wydaje się nienasycona.