Pamiętacie słynną "kuchenną" scenę z filmu 9 i pół tygodnia? Jedzenie i seks są ze sobą powiązane od dawien dawna. Niezwykle istotną funkcję pełnią tu tak zwane afrodyzjaki (takie jak np. czekolada czy ostrygi), które podobno mają wpływ nie tylko na apetyt na jedzenie, ale także na apetyt na seks. Co więcej, w niektórych kulturach spożywanie jąder zwierząt pełni podobną funkcję.

Afrodyzjaki, mówiąc krótko, to substancje, które zwiększają popęd seksualny. Sama nazwa afrodyzjaków pochodzi od Afrodyty, greckiej bogini miłości i seksualności. W historii różnych kultur bardzo wiele produktów żywnościowych, napojów, ale także zachowań miało powodować, że seks był łatwiej osiągalny i dostarczał więcej przyjemności. Należy pamiętać, że zarówno z punktu widzenia historycznego jak i naukowego, "rzekoma" efektywność poszczególnych elementów mogła być wynikiem wiary osoby spożywającej w ich niezwykłą skuteczność (tzw. efekt placebo). W szczególności medycyna Zachodnia nie potwierdza żadnych doniesień jakoby jedzenie bądź picie zwiększało popęd seksualny i/lub możliwości seksualne ludzi.

Niektóre spośród afrodyzjaków zdobyły swoją reputację dzięki magii, symblizmowi czy naśladownictwu. Przykładowo ostrygi zostały pierwotnie zaliczone do afrodyzjaków ze względu na swój kształt. Ten sam czynnik wyjaśnia popularność fallicznie wyglądającego rogu nosorożca. Wiele powiązanych ze zwierzętami afrodyzjaków bazowało na pozornej męskości lub agresywności zwierzęcia będącego źródłem artefaktu (np. penis tygrysa.)